niedziela, 8 listopada 2015

Anastasia Beverly Hills - Self-Made Palette - recenzja


Anastasia Beverly Hills - kolejna dostępna jedynie online droga amerykańska marka. Pojawienie się jakiegokolwiek nowego produktu ABH powoduje wiele szumu w wirtualnym świecie. Można powiedzieć, że nowe filmiki oraz zdjęcia na instagramie publikowane są jak grzyby po deszczu. Ja również uległam tej pokusie...

Jeszcze nie zdążyłam dobrze nacieszyć się poprzedniczką ("Shadow World Couture Palette"; recenzja oraz zdjęcia w toku ;)), a tu na rynku pojawiła się nowa, limitowana edycja kolejnej palety cieni Anastasia Beverly Hills Self-Made Palette.

Nie ma co ukrywać, nie wygląda na pierwszy rzut oka zachęcająco. Planowałam ją raczej pominąć, ponieważ nie widziałam siebie w tej kolorystyce, a paletka nie należy do najtańszych (kosztuje ok. 200 zł zależnie od sklepu). Przekonały mnie jednak piękne zdjęcia makijażu z użyciem zielono-miętowego cienia Isla. Do tej pory makijaże w zieleniach się u mnie nie sprawdzały, ale ten odcień miał odmienić moje życie.. Nie odmienił, ale...



Zacznijmy od początku - opakowanie utrzymane w eleganckich szarościach imitujące materiał (głowy nie dam ;)). Całkiem poręczne, choć palety Zoevy są cieńsze, ale nieznacznie szersze. Myślę, że można ją ze sobą spokojnie wziąć w podróż - wygląda dość solidnie. 

W środku oprócz cieni paletka ma duże lusterko (plus) oraz dwustronny, syntetyczny pędzelek. Słyszałam opinie, że jest bardzo dobry (zwłaszcza jak na pędzelek dołączony do palety). Dla mnie... kicha. O ile część do precyzyjnego nakładania cieni jest jeszcze w miarę ok, tak drugą, rozczapierzoną częścią, nie potrafię się kompletnie posługiwać (robi mi się jedna wielka plama...)




A teraz co najważniejsze, cienie... W paletce mamy 14 cieni (jej młodsza siostra ma 12 cieni) z tego 2 matowe, 2 z drobinkami, reszta satynowe/połyskujące. Cienie Buttery oraz Pink Champagne można znaleźć w dwóch poprzedniczkach (czego nie mam ABH specjalnie za złe). Gramatura każdego z cieni to 0,72g z wyłączeniem Pink Champagne (0,65g).

Cienie są dobrze napigmentowane (chociaż muszę powiedzieć, że miałam problem z kolorem Isla, muszę jeszcze zweryfikować czy to kwestia cienia czy bazy). Przyjemnie się nimi wykonuje makijaż. W kolorze Sherbert już się zakochałam - mimo, że satynowy to można go używać jako cienia przejściowego w załamaniu powieki. Do tego Treasure na całą powiekę oraz Hot & Cold w zewnętrznym kąciku oka.... Zostałam kompletnie kupiona ;) 

Spójrzcie na swatche...

Od lewej: Pink Champagne, Metallic Plum, Self-Made, Witchy, Blush, Blossom, Buttery
Od lewej: Deep Purple, Treasure, Hot & Cold, Sherbert, Isla, Spirit Rock, Hot Chocolate
Co zaskakujące, paletka ma całkiem szeroką gamę kolorystyczną. Od neutralnych beżów, brązów, odcieni szampańskich i brzoskwiniowych, poprzez duochromowy Blush (szary wpadający w róż), aż po 3 z dodatkowym pazurem (piękny fiolet Deep Purple, rzucająca się zieleń Isla oraz czerń z fioletowo-róźowymi dropinkami Spirit Rock). 

Z zakupu jestem całkiem zadowolona. Cienie nie osypują się przy nakładaniu (trzeba jednak uważać z Pink Champagne), utrzymują się cały dzień i nie zbierają się w załamaniach powieki (a to jest wyczyn przy moich głęboko osadzonych oczach). Sięgam po nią w zasadzie codziennie odkąd ją kupiłam. Udalo mi się nawet raz uratować dzięki niej mój makijaż, kiedy zrobiłam sobie kuku za pomocą innej palety. Niestety mam również kilka ale:
  1. Cena: swoją paletkę kupiłam w sklepie www.glowstore.pl za 199 zł (kurier w cenie). Na stronie producenta kosztuje 35$... Trochę bije po kieszeni...
  2. Czas przydatności wg. producenta to 6 miesięcy od otwarcia! (oszaleli)
  3. Udało mi się znaleźć kilka zamienników w pozostałych moich paletach... Nawet wyjątowy Spirit Rock okazuje się mieć już poprzednika ;) 
Myślę, że paletka jest fajną opcją dla osób szukających uniwersalnej paletki, zarówno do codziennego jak i wieczorowego makijażu i mogących sobie na nią pozwolić. Osoby lubiące pobawić się kolorem powinny być również zadowolone (u mnie często gości kolorowa kreska tuż przy linii rzęs). Czy bym ją kupiła ponownie? Prawodpodobnie tak.

Piszcie co myślicie o tej paletce. Jeżeli jesteście zainteresowane postem z zamiennikami dla poszczególnych cieni to dajcie również znać :)



1 komentarz: