sobota, 14 listopada 2015

Anastasia Beverly Hills Self-Made Palette - review


Anastasia Beverly Hills - next, only online available in my country, high-end brand. Whenever they launch something new everyone in Youtube tells you: "You need this in your life!". So I had to check what it's all about...

I wasn't even able to have enough fun with the previous palette ("World Couture Palette", yes I own this one as well, post in the progress;)) when then they came up with a new, limited edition one called "Self-Made Palette".

When you look at Self-Made one, it doesn't look really flattering. As I have her younger sister, which I don't use as much as I've thought, I've planned to skip this (it costs about 50$). But the makeup photos on Instagram using this green-mint eyeshadow Isla convinced me that I really need this in your life... No matter that green-like eyeshadows don't look good on me.. This one was supposed to change my life.. It didn't but...



Let start from the beginning - packaging is really elegant. Grey imitating some kind of material. Quite compact, easy to storage but Zoeva palettes are a little bit thinner (and a little bit wider at the same time). I think you can take it with you while travelling - seems really reliable.

Inside there is a big mirror (which is a plus) and double-ended synthetic brush. I've heard many good opinions about it (especially because it with a palette brush), for me... crap. You can make use of the pointed side, but the other one just makes big eyeshadow stains on my eyes which I cannot blend at all...




Last but not least... the eyeshadows! :)
In the palette we have 14 eyeshadows (younger one has only 12), 2 are mats, 2 are with glitter and the rest is with more satin/shimmery finish. Buttery and Pink Champagne can be found in the two previous palettes (I don't mind that as they are really useful and beautiful). Every eyeshadow weight 0,72g excluding Ping Champagne (0,65g).

When it comes to quality - it's not overrated. They are really pigmented (I must have to say that I had some issues with Isla but I have to check if it was the base or the eyeshadow). It's really a pleasure to do your makeup. I really love the Sherbert colour. Although satin finish, you can use it as transition colour in the crease. Then ad some Treasure all over the lid and Hot & Cold in the outer corner of the eye... I was completely sold..

Just look at the swatches...

From the left: Pink Champagne, Metallic Plum, Self-Made, Witchy, Blush, Blossom, Buttery
From the left: Deep Purple, Treasure, Hot & Cold, Sherbert, Isla, Spirit Rock, Hot Chocolate
What's surprising, the palette has a quite wide range of colours. From neutral beige, browns, champagne and peach-like eyeshadows, through duochrome Blush (grey with a hint of pink), to 3 additional "pop" eyeshadows (beautiful intense violet Deep Purple, poping green Isla and a black with purple glitter Spirit Rock).

I'm quite please that I have this palette in my collection. The eyeshadows don't fallout (but you have to be careful with Pink Champagne), they last all day and don't crease (which is really a challenge due to my deep-set eyes). I reached for it quite everyday since I got it. I used it even to fix my eye makeup once when I didn't like the result while using the other palette. It's really one of the best palettes if you are in the rush in the morning... but:

  1. The price - I got my palette in the e-store www.glowstore.pl for 199 PLN (50 $) (including deliver). On the ABH site it costs 35$... Not budget friendly..
  2. On the packaging it says that you use it within 6 months after opening! Craziness.. 
  3. The eyeshadow colours are not as unique as they seem to be... When I saw this palette for the first time I thought "I think I've seen something similar"... And yes, I have already some dupes for them...

Just to sum up a little bit, I don't regret buying it. I reach for it every single day right now, even if I have dupes in other palettes.. It's quite a good option for people, who are looking for quite universal shades both for everyday makeup as well for a night-out with a hit of colour. And of course if you want to splurge some money on a eyeshadow palette. Would I repurchase it? Probably yes...

Please leave a comment what do you think about this palette? Do you have it and like it or not really?

I will try to post some dupes with more affordable options for you in a while.



niedziela, 8 listopada 2015

Anastasia Beverly Hills - Self-Made Palette - recenzja


Anastasia Beverly Hills - kolejna dostępna jedynie online droga amerykańska marka. Pojawienie się jakiegokolwiek nowego produktu ABH powoduje wiele szumu w wirtualnym świecie. Można powiedzieć, że nowe filmiki oraz zdjęcia na instagramie publikowane są jak grzyby po deszczu. Ja również uległam tej pokusie...

Jeszcze nie zdążyłam dobrze nacieszyć się poprzedniczką ("Shadow World Couture Palette"; recenzja oraz zdjęcia w toku ;)), a tu na rynku pojawiła się nowa, limitowana edycja kolejnej palety cieni Anastasia Beverly Hills Self-Made Palette.

Nie ma co ukrywać, nie wygląda na pierwszy rzut oka zachęcająco. Planowałam ją raczej pominąć, ponieważ nie widziałam siebie w tej kolorystyce, a paletka nie należy do najtańszych (kosztuje ok. 200 zł zależnie od sklepu). Przekonały mnie jednak piękne zdjęcia makijażu z użyciem zielono-miętowego cienia Isla. Do tej pory makijaże w zieleniach się u mnie nie sprawdzały, ale ten odcień miał odmienić moje życie.. Nie odmienił, ale...



Zacznijmy od początku - opakowanie utrzymane w eleganckich szarościach imitujące materiał (głowy nie dam ;)). Całkiem poręczne, choć palety Zoevy są cieńsze, ale nieznacznie szersze. Myślę, że można ją ze sobą spokojnie wziąć w podróż - wygląda dość solidnie. 

W środku oprócz cieni paletka ma duże lusterko (plus) oraz dwustronny, syntetyczny pędzelek. Słyszałam opinie, że jest bardzo dobry (zwłaszcza jak na pędzelek dołączony do palety). Dla mnie... kicha. O ile część do precyzyjnego nakładania cieni jest jeszcze w miarę ok, tak drugą, rozczapierzoną częścią, nie potrafię się kompletnie posługiwać (robi mi się jedna wielka plama...)




A teraz co najważniejsze, cienie... W paletce mamy 14 cieni (jej młodsza siostra ma 12 cieni) z tego 2 matowe, 2 z drobinkami, reszta satynowe/połyskujące. Cienie Buttery oraz Pink Champagne można znaleźć w dwóch poprzedniczkach (czego nie mam ABH specjalnie za złe). Gramatura każdego z cieni to 0,72g z wyłączeniem Pink Champagne (0,65g).

Cienie są dobrze napigmentowane (chociaż muszę powiedzieć, że miałam problem z kolorem Isla, muszę jeszcze zweryfikować czy to kwestia cienia czy bazy). Przyjemnie się nimi wykonuje makijaż. W kolorze Sherbert już się zakochałam - mimo, że satynowy to można go używać jako cienia przejściowego w załamaniu powieki. Do tego Treasure na całą powiekę oraz Hot & Cold w zewnętrznym kąciku oka.... Zostałam kompletnie kupiona ;) 

Spójrzcie na swatche...

Od lewej: Pink Champagne, Metallic Plum, Self-Made, Witchy, Blush, Blossom, Buttery
Od lewej: Deep Purple, Treasure, Hot & Cold, Sherbert, Isla, Spirit Rock, Hot Chocolate
Co zaskakujące, paletka ma całkiem szeroką gamę kolorystyczną. Od neutralnych beżów, brązów, odcieni szampańskich i brzoskwiniowych, poprzez duochromowy Blush (szary wpadający w róż), aż po 3 z dodatkowym pazurem (piękny fiolet Deep Purple, rzucająca się zieleń Isla oraz czerń z fioletowo-róźowymi dropinkami Spirit Rock). 

Z zakupu jestem całkiem zadowolona. Cienie nie osypują się przy nakładaniu (trzeba jednak uważać z Pink Champagne), utrzymują się cały dzień i nie zbierają się w załamaniach powieki (a to jest wyczyn przy moich głęboko osadzonych oczach). Sięgam po nią w zasadzie codziennie odkąd ją kupiłam. Udalo mi się nawet raz uratować dzięki niej mój makijaż, kiedy zrobiłam sobie kuku za pomocą innej palety. Niestety mam również kilka ale:
  1. Cena: swoją paletkę kupiłam w sklepie www.glowstore.pl za 199 zł (kurier w cenie). Na stronie producenta kosztuje 35$... Trochę bije po kieszeni...
  2. Czas przydatności wg. producenta to 6 miesięcy od otwarcia! (oszaleli)
  3. Udało mi się znaleźć kilka zamienników w pozostałych moich paletach... Nawet wyjątowy Spirit Rock okazuje się mieć już poprzednika ;) 
Myślę, że paletka jest fajną opcją dla osób szukających uniwersalnej paletki, zarówno do codziennego jak i wieczorowego makijażu i mogących sobie na nią pozwolić. Osoby lubiące pobawić się kolorem powinny być również zadowolone (u mnie często gości kolorowa kreska tuż przy linii rzęs). Czy bym ją kupiła ponownie? Prawodpodobnie tak.

Piszcie co myślicie o tej paletce. Jeżeli jesteście zainteresowane postem z zamiennikami dla poszczególnych cieni to dajcie również znać :)



Hourglass Lighting Edit Palette - worth the hype?





I didn't know that Hourglass brand ever existed until I started to watch Youtube.

It is a quite luxury (and of course expensive brand), not really easy to get in my country. It's well-known by it's famous powders thanks to which your skin is going to look fresh and glowing and... you know, the most beautiful ever.

It's highly probable that I wouldn't have ever purchase any single product from this company (in my country the prices are up to 60$ - 80$ for just one full-size powder and they are only available online), but as this year they decided to launch limited edition palette with 6 smaller-sized powders, so I couldn't resist...



When it comes to packaging.. You get a really expensive-looking one (with pointless leaflet inside - nothing special apart from palettes names in different languages, which is, to everyone's surprise, quite the same regardless of the country). Mixture of gold and brown, really glowing - you can almost use it as a mirror. At least you know for what You are paying for ;)




Inside, apart from the powders, you have a really big and useful mirror - definitively a plus. The names of the powders are on the other side of the palette, with one "but": they are put in the reverse order. When you look at the pictures, you think that they are put properly => Bronze Light seems to be under bronzer, but in reality it's under Mood Exposure blush.





I have used it on a daily basis for about two weeks and I have to say that I really like this palette. The powders are soft and creamy, the pigmentation is just enough - you can't do yourself harm with them. They give you this nice, healthy and glowing skin (without powder-cakey effect). You still must to remember that Iridescent Light as well as Bronze Light do have visible glowing glittery sparkles (my camera was really struggling to get a proper focus while making a picture). Moreover Bronze Light seems to be more on the orange sight. Not everybody will be pleased with those kind of effects. Nevertheless I have to say that I haven't noticed to look like a Christmas tree while using it.


And here goes the uncongenial accent: the palette's size. One of the most common reproach among the Youtubers and in reviews was the size/the amount of powders in the palette. Of course, I was quite aware that I won't get a full sized products but when I get a package I was still really surprised how little it was! It's really an absurd. On the picture below I tried to at least show you it's size comparing it to Zoeva Naturally Yours palette and a regular pack of tissues. Moreover it occurs that when you purchase a full-sized product you get more powder in powder (10,5 g) then the whole palette itself (6 x 1,4g = 8,4g!) paying much more. The palette on the Hourglass palette is worth 80$ whereas you have to pay for a blush about 35$, brozer 50$ and powder 45$... It's not surprising that many people decides to return it later...



Therfore is it really worth the hype?
Yes and no.

Yes, because:


  • The powders have a really good quality and you get a really nice effect
  • They don't dust therefore you don't waste a lot of product
  • Pigmentation is really enough
  • You can do the whole makeup thanks to it (including subtle eye makeup) - Youtube it ;)
  • Size - easy to travel and do not need a lot of space
  • You can try out 6 products at once and see if you would like to buy a full-size version (especially if you have no idea which one to choose)
  • It doesn't cause me any breakout (and my skin really likes to leave me a surprise day or night)
  • It will take a while to use up any of those powders
No, because:
  • Price vs. quantity - I won't return the palette I have  but I won't repurchase it as well. I would more likely buy a full-size one.
  • The powders are really great, but you don't need them in your makeup routine. If the effect you get while using less expensive products it's enough to You, it's not worth to spend so much money on the palette (and use this money for sth more sensible).

To summary it a little bit, if you think that it's a must-have in your life, you want to try out Hourglass products but you don't know which one to choose and your budget will handle this kind of splurge, go for it :)

It may seem a little bit stupid, but if you don't know which product to choose (or you just don't have any of the powders already) and you want to try out any of them, it's better to spend 80$ on this one palette then buying the 6 full-sized products (which will probably cost at least 240$). Of course, you won't get as much product but it lease you will see which one you like and how long it will take you to use them up.

I ordered it from www.glowstore.pl (local polish online shop) but it's highly probable that You will be able to get it directly from Hourglass site (they ship internationally, but you have to take into account the delivery cost and probably the customs). As far as I know I've seen it on www.net-a-porter.com with quite reasonable price for Europe market.

I hope that this post was useful for you. Please live a comment :) 








sobota, 31 października 2015

Hourglass Lighting Edit - czy warto?




O istnieniu marki Hourglass oczywiście dowiedziałam za pomocą Youtube'a.

Jest to luksusowa (i oczywiście droga) marka, która nie jest łatwo dostępna w Polsce. Zasłyneła najbardziej dzięki swoim pudrom, mającym sprawić, że skóra stanie się świeża, promienna i... same ochy i achy ;) 

Dość prawdopodobne, że nigdy bym nie weszła w posiadanie nawet jednego pudru tej marki (cena ponad 200 zł za puder jest dla mnie odstraszająca, zwłaszcza jak nie można go zobaczyć na żywo przed zakupem), ale w tym roku postanowili wypuścić limitowaną, świąteczną edycję "palety" obejmującą dwa róże, bronzer i trzy pudry rozświetlające (oczywiście w miejszej wersji). No i nie mogłam się oprzeć ;) ...



Paletka przychodzi do nas w bardzo elganckim, złotym kartoniku. W środku dodatkowo zabezpieczona jest czarną tekturą. Do tego dołączono bezsensowną ulotkę (nic nie zawierała, oprócz nazwy palety w różnych językach). Sama paletka ma złoto-brązowe (na zdjęciu powyżej wpada bardziej w brązową tonację, na żywo jest bardziej złotawa), lśniące (można zobaczyć w nim swoje odbicie) opakowanie odzwierciedlające swoją kosmiczną cenę.




W środku oprócz pudrów mamy bardzo duże i przydatne lusterko. Nazwy natomiast znajdują się z tyłu opakowania. Uwaga: są podane na odwrót (patrząc na zdjęcia wydaję się, że są podane prawidłowo => Bronze Light jest pod bronzerem, w rzeczywistości nazwa Bronze Light znajduje się pod różem Mood Exposure).



W moim codziennym makijażu gości już od dwóch tygodni i muszę powiedzieć, że bardzo się z nią polubiłam. Pudry są "kremowe", pigmentację mają w sam raz i ciężko zrobić sobie nimi krzywdę. Po ich nałożeniu otrzymujemy efekt zdrowej, lśniącej skóry, a nie tzw. pudrowego ciastka. Trzeba jednak pamiętać, że zarówno Iridescent Light jak i Bronze Light mają w sobie bardzo widoczne drobinki (aparat głupiał jak próbowałam zrobić zbliżenia). Do tego Bronze Light może być dla niektórych osób zbyt pomarańczowy. Nie każdemu muszą one w związku z tym odpowiadać, choć ja w trakcie codziennego używania nie odniosłam wrażenia, żebym świeciła się jak lampki na choince.


A teraz niesympatyczny akcent: wielkości palety. Wśród recenzji na Youtubie istotnym zarzutem była właśnie wielkość/ilość pudrów w pudrach, a raczej jej brak. Oczywiście byłam świadoma, że nie dostanę produktów w standardowym wymiarze, ale i tak byłam bardzo niemile zaskoczona => paletka jest absurdalnie mała! Poniżej na zdjęciach starałam się oddać jej "niewielkość" (w porównaniu do palety Zoeva Naturally Yours oraz zwykłej paczki jednorazowych chusteczek). Dodatkowo, okazuję się, że zamawiając jeden pełnowymiarowy puder otrzymamy więcej produktu (ok. 10,5 g) niż cała paletka razem wzięta (6 x 1,4g = 8,4g!) przy cenie znacznie wyższej..  Cała paleta na stronie producenta kosztuje 80$, róże są w cenie 35$, bronzer 50$ a pudry 45$... Nie dziwi fakt, że wiele osób kategoryzuje ją jako "regret buying"...



Czy w takim razie warto?
Tak i nie zarazem.

Tak, bo:

  • Pudry są bardzo dobrej jakości i dają bardzo ładny efekt
  • Nie pylą się, więc nie tracicie samego produktu (a przy takiej cenie to dość istotne)
  • Pigmentacja w sam raz
  • Można za jej pomocą wykonać pełen makijaż łącznie z subtelnym makijażem oka (na youtubie można znaleźć inspirację)
  • "Wielkość"  - łatwo ją przechowywać i przewozić, nie zajmuje tony miejsca
  • Można przetestować aż 6 produktów na raz i sprawdzić, który z nich wartoby było kupić w pełnej wersji (jeżeli się nie ma kompletnie pojęcia - tak jak uprzednio Ja;))
  • Nie zapycha (przynamniej mnie, choć moja cera uwielbia sprawić mi niespodziankę w dowolnym momencie dnia i nocy)
  • Trochę czasu upłynie zanim zużyję, którykolwiek z tych pudrów
Nie, bo:
  • Cena vs. ilość produktu - tej, którą mam nie oddam, ale nie kupie jej ponownie. Jeżeli już, to zdecyduję się na pełnowymiarowy produkt.
  • Te pudry, choć świetne, nie są niezbędne do codziennego makijażu. Jeżeli odpowiada Wam efekt, który uzyskujecie przy tańszych produktach, zdecydowanie nie warto się bawić w wydawanie takich pieniędzy (i przeznaczyć je na rozsądniejsze cele).

Podsumowując, jeżeli masz zachciankę (podobnie jak Ja), masz ochotę sprawdzić czym wyróżnia się marka Hourglass, ale nie wiesz, na który konkretnie produkt się zdecydować i Twój budżet to zniesie, to warto. 

Mimo, że zabrzmi to absurdalnie, to i tak kupno tej palety dla osoby, która nie miała styczności z Hourglass, jest względnie sensowniejsze niż kupienie na raz wszystkich tych pudrów. Zakup tej palety to wydatek 400 zł (min.). Jeden pełnowymiarowy puder to 200 - 250 zł (Uwaga: na stronie premiumusa.pl najbardziej popularny Diffused Light jest w cenie 300zł (bez kosztów dostawy), na stronie glowstore.pl - 240 zł (z dostawą kurierem)). Jeżeli chciałabym pobawić się wszystkimi produktami, które znajdę w palecie, musiałabym zapłacić pewnie jakies min. 1000 zł. Oczywiście wiem, że mam o wiele mniejszą gramaturę, ale przynajmniej jestem w stanie sprawdzić na ile będę w stanie je w ogóle zużyć...

Produkty Hourglass można zamówiać bezpośrednio ze strony producenta (przewidują również wysyłkę do Polski), z innych stron zagranicznych lub też kupić w polskim sklepie internetowym (m.in. na www.premiumusa.pl, www.housebeauty.pl lub www.glowstore.pl). I tutaj ciekawostka: zawsze warto sprawdzić, która opcja jest najtańsza. Nie zawsze opłaca się zamawiać u naszych rodzimych przedsiębiorców (niektóre sklepy mają kosmiczny narzut O_o). Ja swoją paletkę Hourglass Ligthting Edit kupiłam na www.glowstore.pl (przyzwoite ceny i daromowa dostawa od niskiego progu, choć zawsze warto sprawdzić czy gdzieś indziej nie będzie taniej ;))

Mam nadzieję, że post się Wam spodobał. Jeżeli macie jakieś pytania to dajcie znać. Poniżej załączam jeszcze jedno zdjęcie.







poniedziałek, 26 października 2015

Why... czyli dlaczego?

Czemu postanowiłam założyć tego bloga? 

W przeszłości niespecjalnie interesowałam się makeupem. Mój codzienny makijaż ograniczał się jedynie do dwóch cieni, kreski na powiece i odrobinie tuszu. Samo słowo "podkład" stanowił dla mnie enigmę i budziło we mnie mieszane emocje. Zazdrościłam dziewczynom, które dzięki odrobinie podkładu wyglądały nieskazitelnie i jednocześnie byłam przekonanan, że jakakolwiek odrobina makijażu na mojej twarzy zepsuje mi cerę kompeltnie (nie mam tragicznej cery, ale "obcy" pojawiają mi się od byle czego, więc daleko mi do ideału).

Wszystko zmieniło się, gdy przypadkiem trafiłam na filmik z makijażem na youtube i się zaczęło. Będąc kompletnie zieloną, chłonełam wszystkie rady i rekomendacje co do kosmetyktów. Ponieważ sama niebardzo wiedziałam, czego rzeczywiście mi potrzeba i jaki typ produktów mi odpowiada, mój portfel musiał odcierpieć swoje.

Po obejrzeniu chyba miliarda filmików, doszłam do wniosku, że męczy mnie fakt, że każda kolejna nowość jest tak strasznie egzaltowana w internecie jako "must-have". Jednocześnie, tak niewielu jest youtuberów/blogerów, którzy proponują wykorzystanie np. jednej paletki cieni do różnego rodzaju makijaży. Często aby dokładnie odtworzyć dany wygląd potrzebujesz 15 różnych kosmetyków. I za każdym makijażem te kosmetyki ulegają zmianie oczywiście... Nie jestem wizażystką. Jestem zwyczajną dziewczyną, która chciałaby poznać w jak różny sposób może wykorzystać jedną paletkę cieni;) i, że w sumie nie jest Mi potrzebny kolejny rozświetlacz, skoro już mam podobny w domu :)

Podsumowując... po prostu mam nadzieję, że komuś przyda się lektura tego bloga:)